Zimowa sesja zdjęciowa w Giżycku
Sesja zakochanych mimo chłodu była naprawdę ciepła. Jakiś czas temu ogłosiłem na naszym fanpage-u, że poszukuje pary do sesji zdjęciowej. Po sezonie człowiek potrzebuje odpocząć od fotografii ślubnej, ale 2-3 miesiące, to wystarczający długo. Pod moim ogłoszeniem zgłosiło się całkiem sporo osób, a spośród nich wybrałem właśnie Martę i Jana. Zbliżał się weekend, a pogoda nie zapowiadała się zbyt obiecująco. Jednak w sobotę, kiedy mieliśmy zrealizować tę sesje, wyszło słońce, a niebo uraczyło nas swoim niebieskim kolorem. Poczekaliśmy do godziny w której słońce zejdzie niżej, aby uniknąć mocne go światła i aby moi modele nie mrużyli oczu od zbyt intensywnego światła. Od pewnego czasu nosiłem się z pomysłem wykonania sesji dla zakochanych, wykorzystując kultowe miejsce w Giżycku, a konkretnie znaną wszystkim giżycczanom „Galerię”. Niestety niebieski kolor ścian trochę stracił na intensywności i nie był to tak mocny kontrast jakiego szukałem. Mówi się trudno i szuka się nowych rozwiązań, czyż nie?
Sesja zakochanych i roześmianych
Właśnie wtedy, kiedy coś z pozoru się nie udaje, może dać lepszy efekt w postaci takich właśnie takich zdjęć. Usiłując zachować powagę, momentami wybuchali śmiechem, a to świetna okazja na kilka luźnych kadrów.
Sesje zrealizowaliśmy, w dwóch lokalizacjach – to wystarczyło. Z centrum miasta udaliśmy się na Pierkunowo. W pierwszej kolejności wykorzystaliśmy otwartą przestrzeń polną (jeśli tak można to określić), a następnie poszliśmy na plażę. Lód na jeziorze był na tyle gruby, że można było się poruszać po nim raczej bezstresowo. Jak widać na zdjęciach, wykorzystałem rosnącą tam trzcinę, w pierwszym i drugim planie, co przy szeroko otwartej przysłonie dało magiczny efekt. Starałem się uchwycić możliwie najwięcej momentów radości, dlatego nie wymuszałem tego na siłę a jedynie nie ostrzegając robiłem zdjęcia wtedy, kiedy Marta z Janem próbowali przypozować.
Uwielbiam robić sesje zdjęciowe w plenerze, to taki „mój konik”. Inspirując się fotografiami kolegów po fachu, pewne rzeczy zaszczepiłem u siebie. Robię to jednak ostrożnie, ponieważ nie chciałbym, aby moje zdjęcia z sesji narzeczeńskich czy ślubnych, niczym nie różniły się od zdjęć pozostałych fotografów. Nie podążam więc ślepo za trendami, tylko nieustannie szukam swojego stylu, w którym czuje się najlepiej.
Zapraszam do sprawdzenia nowych fotoreportaży.
Dużo przestrzeni, przyjemna para i kolory – to lubię 🙂
Dzięki! Ta sesja zakochanych, to nie koniec współpracy z Martą i Jaśkiem 🙂 Już niedługo więcej zdjęć tych dwojga.